Filmy,  Publicystyka,  Recenzje / Opinie

Ona – Her (2013)

Film o samotności.

Jestem pod wrażeniem. Ona (Her) to jeden z tych filmów, który obecnie jeszcze można uznać za fantastykę, ale za ile lat będzie to jeszcze fikcja – nie wiadomo. Być może tak, jak to przedstawiono w filmie, będzie już wkrótce – za pięć czy dziesięć lat. Po części tak już jest. Co najważniejsze w tym filmie to jednak nie fantastyka sama w sobie ale podejście do problemów związanych z nowymi technologiami i … uczuciami. Tak. Ale nie obawiajcie się, nie przyjdzie Wam oglądać o romansie robota z człowiekiem. Film porusza dość dogłębnie inny odwieczny problem – definicję miłości i problemy /nieszczęśliwych/ związków. A przede wszystkim problem samotności w tłumie innych ludzi. Nic nowego? Jednak opowiedziane w nowy, współczesny sposób. Bez wodotrysków i efektów. Film Ona skupia się przede wszystkim na człowieku. Nie myślcie już o tym, że użyłem słowa „fantastyczny”…

Gdy nie istniał internet (tak, były takie czasy) ludzie tworzyli związki i kochali się w staroświecki sposób. Bezpośrednio i osobiście. Człowiek dobierał się z człowiekiem. Owszem, były miłości platoniczne, nieodwzajemnione, skrywane, nieszczęśliwe, niemożliwe z powodu podziałów klasowych lub innych przeszkód nie do pokonania. Ale była to relacja między ludźmi. Samotność czy poczucie alienacji było rzadsze. Fantaści co prawda z czasem wymyślili ducha w maszynie, duszę zamkniętą w maszynie, uczucia między człowiekiem a robotem, między człowiekiem a wampirem i tak dalej. Ale zawsze był ten fizyczny kontakt, nawet jeśli w ograniczonej formie. Bo miłość czy to do Wampira czy do robota to zawsze relacja międzygatunkowa.

Wraz z nastaniem ery Internetu nastąpiły zmiany. Ale głównie w sferze komunikacji międzyludzkiej, prostocie /technicznej/ nawiązywania nowych kontaktów i utrzymywania starych. Dalej międzyludzkich. Era rozmów i kłótni w świecie wirtualnym. Poznawanie drugiej osoby /ale ciągle osoby/ było możliwe przez korespondencję, rozmowę, czy inny sposób. Komunikacja bez względu na dzielący rozmówców dystans. Gdy wszystko układało się dobrze następowało wyjście z cienia wirtualnej rzeczywistości i spotkanie oko w oko w dobrze znanej rzeczywistości. Powstawały związki „z internetu”. Lub nie powstawały.

To wszystko już było. Jest. Związki między ludźmi. Uczucia te dobre jak i te prowadzące do łez.

A co by było gdyby… pokochać kogoś, kto nie jest osobą. Nie jest bytem fizycznie istniejącym w świecie rzeczywistym. Naukowcy od dawna pracują nad stworzeniem sztucznej inteligencji. Istoty o umyśle, uczuciach i osobowości człowieka. Uczucia i osobowość dalej są poza zasięgiem nauki. Umysł syntetyczny, sztuczne inteligencje potrafią już „oszukać” człowieka. I nie chodzi o to, że superkomputer potrafi ograć w szachy mistrza świata. Raczej o to, że komputer potrafi w rozmowie oszukać większość ludzkich rozmówców – stworzyć u nich przekonanie, że prowadzą sensowną rozmowę z innym człowiekiem. Test Turinga pomyślnie przeszedł już trzy lata temu komputerowy program Cleverbot. W rozmowie z człowiekiem Cleverbot przekonał rozmówcę, że też jest człowiekiem…

Test [Turinga] wygląda następująco: sędzia – człowiek – prowadzi rozmowę w języku naturalnym z pozostałymi stronami. Jeśli sędzia nie jest w stanie wiarygodnie określić, czy któraś ze stron jest maszyną czy człowiekiem, wtedy mówi się, że maszyna przeszła test. Zakłada się, że zarówno człowiek jak i maszyna próbują przejść test zachowując się w sposób możliwie zbliżony do ludzkiego. /Cytat: Wikipedia/

Ona (Her) jest właśnie takim bytem. Programem czy systemem operacyjnym – jak ją nazwiemy, nie jest to istotne. Każdy może kupić ten program, uruchomić, i po wstępnej konfiguracji Ona może… zaskakiwać.

W świecie przyszłości każdy może sobie pozwolić na zakup takiego programu. Tak samo jak nasz bohater, Teodor. Teodor, którego była żona oskarża o to, iż ma problemy z prawdziwymi uczuciami. Samotny, czekając na rozwód, pracuje pisząc listy. Listy na zamówienie. Gdy kochanek chce napisać do kochanki, Teodor przygotowuje romantyczny list, dobierając odpowiednie słowa. Gdy mąż chce przeprosić żonę, Teodor wyszukuje słowa i pisze list. W swoim małym świecie jest otoczony wszelkiego rodzaju uczuciami. Uczuciami innych. Nie dziwne więc, że skuszony reklamą, znudzony samotnymi wieczorami z grami video, zniechęcony nieudanymi kolejnymi randkami prowadzącymi jednorazowo do łóżka lub do nieporozumień, zniesmaczony seksem przez komunikatory będące nieskutecznym lekarstwem na samotność, postanawia spróbować czegoś nowego. Bez większej nadziei na to, że tym razem jego los się jakoś odmieni. Oczekuje raczej płytkiej zabawy niż tego, co jak się okaże dostanie.

Głos z komputera.

Dość szybko jednak okazuje się, że dostał dar. Idealnego towarzysza rozmów. Idealnego? Ona jest doskonale niedoskonała. Nieprzewidywalna. Dlaczego? Okazuje się, że ma poczucie humoru, ma swój charakter i co najważniejsze – ma swoje uczucia. Na tym etapie robi się więc trochę tak, jak wcześniej pisałem, „romans w internecie”. Nie różni się to od nocnych rozmów prowadzonych przez dwie osoby. No właśnie. Nie różni się wcale. I w tym tkwi sedno problemu. Bo „do zakochania jeden krok”. Ale nie można zrobić drugiego. Ona nie ma ciała. Ona jest sztuczną inteligencją. Choć używanie określenia „sztuczna” w pewnym momencie przestaje pasować do sytuacji na ekranie. Jest – dla Teodora – jak najbardziej prawdziwa i darzy ją prawdziwym uczuciem, co sam odkrywa z niezwykłym przerażeniem związanym z tym faktem. Ona… czuje podobnie. I przez to cała sytuacja się komplikuję. Czy można zranić uczucia programu komputerowego? A co jeśli można? Czy on ma przyznać się przed innymi, że „moja dziewczyna jest programem komputerowym”. Czy ona pragnąc go, a także pożądając ma szansę na kontakt fizyczny /a tego ona pragnie chyba bardziej niż on/. Czy substytut obcego ciała połączony z jej głosem może być czymś, czego pragnie Teodor?

Zdradziłem już może nawet za dużo z fabuły. Więc nie opowiem jak rozwinie się i jak zakończy ta historia. W każdym bądź razie będziecie z emocjami śledzić to co się dzieje. Stawiać sobie różne pytania. Przezywać wraz z bohaterami ich emocje. Zaskoczy Was jak niewiele różni taką miłość, jaka nigdy jeszcze nie istniała. Ona to pierwszy taki film… Choć zarazem kolejny.

Prosta historia o samotności. Zaskakująco pięknie pokazana i z lekkim, niewymuszonym humorem. Niesamowicie wzruszająca i zaskakująca opowieść.

Ona (Her, 2013)
Ocena: 10/10
Gatunek: fantastyka, dramat obyczajowy

PS. Premiera w polskich kinach na Walentynki? Specyficzne jest poczucie humoru dystrybutora…

* * *

Producentem filmu Ona jest Megan Ellison – córka szefa jednej z największych korporacji IT obecnych czasów – Oracle. Nie sposób się powstrzymać od stwierdzenie, że film powstał właśnie tym duecie: Megan i Larrego Ellisona. Zwłaszcza po niedawnych wypowiedziach szefa Oracle na temat negatywnego wpływu technologii na dzieci (Technology has ‚negatively impacted’ children).

Nie sposób się też nie zgodzić z Larrym, ani z ogólną myślą, że technologia sama w sobie nie jest ani zła ani dobra. To od nas, ludzi, zależy jakim celom posłuży. Film Ona ciekawie ukazuje jak technologia może zmienić nasze życie w przyszłości i do jakich, nieprzewidzianych problemów może prowadzić.

Larry Ellison nie powstrzyma swoimi słowami rozwoju technologii. Ale też nie o to chodzi. Raczej o to, że kolejna osoba, i to CEO wielkiej korporacji IT, jaką jest Oracle, zwraca uwagę na negatywne skutki związane z bezkrytycznym przyjmowaniem technologii przez młode pokolenie. Dla wielu z nich życie w wirtualnej rzeczywistości staje się codziennością. Czy dziecko, które potrafi bez problemu obsłużyć tablet (czasem sprawniej niż rodzice), a nie potrafi zawiązać sznurówek czy trzymać kredki poradzi sobie w przyszłości w realnym świecie? Larry podaje za przykład choćby to, że w grze video niemal każdy może zostać sportowym mistrzem świata – tak jak James LeBron został mistrzem w rzeczywistości.

Nie da się ukryć, że rozwiązania IT będą coraz mocniej wkraczać na nasze życie, często sprawiając je prostszym i wygodniejszym. Warto jednak czasem poświęcić chwilę na refleksje i zastanowić się, czy na prawdę chcemy poddać się bezkrytycznie tym wszystkim zmianom. Czy chcemy się (przyszłe pokolenia) zwirtualizować. Oraz co może stać się, gdy ktoś kiedyś wyciągnie wtyczkę.

Co dokładnie powiedział Larry Ellison: http://www.theregister.co.uk/2014/02/07/larry_ellison_technology_and_children/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *