Amityville Horror
Dopiero co obejrzałem Amityville Horror. Całkiem, całkiem horrorek, choć jak dla mnie bez rewelacji, ale także bez nadmiaru kiczu. Film mogę polecić, ale zachwycać się nie każę. Ot taki wypełniacz nieszkodliwy dla zdrowia.
Mam wrażenie, że trochę główny bohater filmu mógłby być lepszy - pod każdym względem - gry aktorskiej, żeby był bardziej przekonywujący. Bo gdyby był, byłoby dużo lepiej. Sama historia opowiedziana jest prosta, wręcz banalna. Szkoda, że nie opowiadał jej Alfred Hitchock… wtedy faktycznie na poczatku byłoby trzesienie ziemi a następnie wzrastałoby napięcie… A tak jest tylko dobrze…
Ale ja nie tylko o tym filmie chciałem. Bo od razu mi się skojarzyło. Skojarzyło z Opętaniem (Stir of Echoes) z Kevinem Baconem. Oooo tak. Gdyby Amityville miało takiego głównego bohatera, gdyby było trochę podobne w szaleństwie do zmagań Kevina w jego domu… Właśnie… Gdyby…
W pojedynku Amityville kontra Opętanie wynik 0 : 1.