Midnight Movie
Midnight Movie to klasyczna autoparodia klasycznych horrorów. Mimo braku gagów (typowych dla amerykańskich komedii i przerysowanych parodii) ten film puszcza do widza oko. Bo oto siadamy w kinie i na ekranie zaczynają dziać się straszne rzeczy, które przenikają do prawdziwego życia. A może to nasi widzowie, typowi amerykańscy widzowie - kilku chlopaków i dziewczyn, jakiś buntownik-hardy harleyowiec, policjant, oczywiście obsługa kina - trafiają w jakiś sposób do filmu grozy. Do krwawego horroru, aby umierać kolejno. Akcja więc jest prosta, nasi bohaterowie także. Krew się leje, ale nie ma takiej chwili, gdy nie chcielibyśmy wybuchnąć śmiechem. Jednym słowem - dobrze się bawimy. Pewnie nie wszyscy, bo niektórych może nudzić takie podejście do tematu. Zwłaszcza, że choć mamy tutaj elementy gore, to nie przemawiają one do wyobraźni jak w filmach serii Piła (Saw). Nie ma też niepokojącego nastroju, efektu zaskoczenia. Klimat tego filmu to klimat horroru klasy B, który ma być dobrą rozrywką ze strachem w tle.
Z takim podejściem, i za to, że film nie stara się udowodnić, że jest “na serio”, daje wysoką ocenę w tej kategorii.
I am Omega (USA, 2007)
Trudno nie zauważyć, ze film I am Omega to parodia innego filmowego “hitu”, który niedawno gościł na naszych ekranach, a mianowicie “I am Legend” (Jestem Legendą). Niestety o I am Omega nie mozna dobrego słowa powiedzieć. Jest to pełne kiczu kino, które nawet jako parodia wypada kiepsko. A przynajmniej pierwsza połowa. Drugiej nie dałem rady w siebie wmusić i niech tak pozostanie. Film pozostawiam bez oceny. Kto będzie chciał to się sam przekona…