Krzyk 4 (Scream 4)
Przejaskrawiony absurdem i pełen naiwności horror Krzyk 4 przygotowany widzom przez Wesa Cravena to przede wszystkim doskonała rozrywka nie tylko na Halloween.
Za co kocham tego typu horrory? Za niesamowity klimat amerykańskiego kina sprzed lat, który wskrzesza Wes Craven w kolejnym „odcinku” serii Krzyk. I choć rzecz dzieje się współcześnie, to styl i klimat pozostał. Ten horror nie przeraża. Widz umawia się, kiedy trzeba się bać, kiedy śmiać. Więc nie ma miejsca na prawdziwy strach, palpitację serca, choć podskoczyć na kanapie można. Ta umowność i zarazem umowa z widzem jest fantastyczna. Oto dostajemy opowieść, która nie pretenduje do Oskara, horroru psychologicznego, krwawego filmu gore. To jest „nie na poważnie”. I chwała za to!
Krzyk 4 to horror który karykaturalny sposób przedstawia i komentuje współczesność, dopasowując się do rzeczywistości. Do tego garściami czerpie z wszystkiego co już było w tym gatunku. Mamy więc podziemny parking i mrożąca krew w żyłach scenę tamże. Mamy klasycznego, nieustraszonego Szeryfa i jego z lekka szurniętą żonę. Mamy dwie inteligentne inaczej blondynki. Film w filmie. Video blog z relacjami na żywo.
Maczeta (Machette, 2010)
Tępą maczetą głowy nie odrąbiesz.
Maczeta (Machette) to kolejny film Rodrigueza z doborową obsadą. A jednocześnie film, który muszę z całego serca odradzać. I to nie dlatego, że jest niesmaczny (lub za taki może być odebrany). Po prostu to kolejna produkcja “w stylu Rodrigueza”, która niestety jest odcinaniem kolejnych kuponów od nazwiska. Kolejny “odcinek” to po prostu przesyt. Ten sam klimat, te same gagi, ci sami aktorzy (no prawie). Ogólnie filmy, bazujące na klasie B filmów akcji z przesadną przemocą i te pe bledną z czasem. Za pierwszym, drugim, trzecim razem są rozrywką, śmieszą, w kolejnych odsłonach gdy widz dostaje ciągle to samo - po prostu nudzą.
I właśnie za tą nudę, za zmarnowany potencjał - ocena 2/10.
Wyszperane na pl.rec.film
Windykatorzy (Repo Men, 2010)
Oj, ja nie daje rady…
W zamyśle ten film miał być chyba śmieszny. Ot taka komedia SF pełna absurdów i specyficznego humoru. Dla mnie jednak film mało śmieszny. Za dużo absurdów. A silenie się momentami na powagę - po prostu zabija resztki czegokolwiek, co mógł ten film sobą reprezentować.
Obsada (Jude Law i Forest Whitaker) nie ratują filmu nic a nic. Ktoś ich zmusił do zagrania w tym kiczu. Być może widykator, który chce im odebrać narządy. Bo inaczej tego nie widzę…
Szkoda słów.
Ocena: 0/10
Zęby / Teeth (USA, 2008)
Krwisty horror waginalny
Ot, kolejna produkcja o dojrzewaniu seksualnym amerykańskiej nastolatki - pomyślałem. Pewnie będzie wulgarnie i krwisto a wszystko sprowadzi się do makabreski w stylu masowych produkcji - horrorów klasy B. Tymczasem muszę stwierdzić, że film wciągnął i się nawet spodobał.
Absurdalny wydawałoby się pomysł, który wykorzystano w filmie, staje się osią “intrygi”. A nasza główna bohaterka pooli odkrywa swoją mroczną tajemnicę. Wchodząc w dorosłe życie powoli, najpierw otrząsnąwszy się z szoku, akceptuje siebie. I równie powoli - acz nieuchronnie - zdaje sobie sprawę z potęgi jaką dysponuje.
Przyznaję - filmem, pomysłem, realizacją - jestem pozytywnie zaskoczony. Zdecydowanie obraz ten wyróznia się na tle innych oryginalnością. Co wśród serwowanej nam podobnej papki kolejnych “odcinków” wedle jednego schematu staje się prawdziwym atutem. Za czarny humor, za pomysł, za realizację, za odwagę (!!!) daję 8/10.
Sen Kasandry (Cassandra’s Dream)
Z perspektywy mojego poddasza arcydziełem ten film nie jest. Wydawało się, po ostatnich dwóch filmach Woody’ego, że wyjazd z Nowego Jorku wyszedł mu na dobre i powraca do świetnej formy. Ale ten film rozczarowuje. Rozczarowuje nie dlatego, że jest kiepski ale dlatego, że nie utrzymał trendu wzrostu po Match Point i Scoop. Są świetni aktorzy, jest szybka fabuła, nie głupi scenariusz, mamy i ciekawą puentę. Ale zabrakło jakiejś werwy intelektualnej, czegoś na kształt “Seks Nocy Letniej” lub choćby dobrej komedii jak w Klątwie Skorpiona. Akcja toczy się strasznie płytko i gibko, tak jakby reżyser chciał koniecznie pokazać nam jak najszybciej swój pomysł na zakończenie i powiedzieć: No to co Wy na to. No i niewiele można powiedzieć, bo przesłanie jest poważne a tymczasem nie było żadnej zabawy z widzem, żadnej próby żonglerki konwencjami i wciągnięcia w wir zdarzeń. Dwóch braci, jeden wyważony i łebski (Ewan McGregor) drugi wyluzowany hazardzista (Colin Farrell). Kochają się jak bracia, cieszą wspólnymi szaleństwami, pomagają w potrzebie, znajdują odpowiednie dla siebie kobiety (odpowiednio: wyzwolona artystka i prosta kelnerka). Wszystko jest jasne proste i czytelne. Nawet postawiony przed nimi życiowy dylemat, zbrodni dla ratowania rodziny a po prawdzie dla kasy, rozważany jest jak picie porannej kawy. Nawet zastosowany chwyt rozmowy w deszczu nie dodaje tej scenie żadnej dramaturgi. Ot londyński shower - i taki jest też ten film. Obejrzeć można i warto ale od Allena wymagać trzeba więcej.