Niepamięć (Oblivion, 2012)
Wszystko co w Hollywood najlepsze. I tylko tyle.
Niewątpliwie Niepamięć dość szybko odejdzie w moją niepamięć. Wszystko to, w czym Hollywood jest najlepsze upchnięto w film Oblivion. Powstało więc kino SF takie, do jakiego zaczynamy się już od dawna przyzwyczajać – efekciarskie i efektowne, urocze i widowiskowe, pełne wartkiej akcji i super-hiper efektów specjalnych. I całkowicie, ale to całkowicie fabularnie przeciętne. Ot jest jakaś fabuła, okraszona niemal wszystkim, co do tej pory mieliśmy i w kinie i w literaturze – taki zlepek „cytatów” ubrany dla niepoznaki w odrobinę odmienności, żeby nie było, że to jakiś remake czy coś.
Ciężko napisać o Niepamięci tak, żeby nie zdradzić fabuły. Bo tą można streścić w paru zdaniach. Więc może lepiej, jak nie będę pisał o tym, jak wygląda Ziemia w roku 2077.