12 rund

20/06/2009 By: Truposz Kategoria: 04/10, Akcja, Sensacja, Thriller

12_rund.jpgBędę pisał krótko. Baaardzo przeciętny film akcji, thiller sensacyjny, bez thriller. Trochę akcji. Kulawe aktorstwo. Nielogiczna, niezbytrealna fabula. To wszystko sprawia, ze choc koncowka troche podnosi poziom to samo zakonczenie juz niekoniecznie.

Inni o filmie:

Pierwszoplanowy aktor z 12 rund to była gwiazda wrestlingu federacji WWE. Jeśli to zdanie Was nie odstrasza, to mam następną ciekawą informację. Film wyprodukowała firma WWE Films. Jeśli czytacie dalej, to być może kiełkuje w Was myśl o pójściu na ten film do kina. Nie popełniajcie tego błędu.

John Cena to góra mięśni zakończona twarzą przypominającą wyciosany siekierą kawałek drewna. To dosyć brutalna charakterystyka więc mam nadzieję, że John nie zlokalizuje mojego położenia (z filmu wynika, że facet zna się na topografii). Jednak nie ma się o co obrażać, bo taki a nie inny wygląd pomaga w karierze zawodowego wrestlera. Niestety nie pomaga w karierze aktorskiej, a właśnie na nią stawia ostatnio zapaśnik. Niestety konstrukcja twarzy uniemożliwia mu wykonywanie jakichkolwiek min, więc różne stany emocjonalne Cena wyraża za pomocą uniesionej brwi. Na szczęście scenariusz 12 rund nie przewiduje zbyt wielu “aktorskich” wyzwań.

John gra tutaj policjanta z Nowego Orleanu, który w zasadzie przypadkowo zatrzymuje irlandzkiego handlarza bronią. FBI miała z tym trudność bo zbir z zielonej wyspy(Aidan Gillen) dla niepoznaki nazywa się Miles Jackson. Niestety w trakcie zatrzymania ginie dziewczyna Milesa. Gdy ten wymownie pyta Johna o imię (imię Johna w filmie to Danny) wiemy, że to oznacza kłopoty. Dokładnie w rok po tych wydarzeniach Danny jest już detektywem, a Miles ucieka z więzienia, aby się zemścić. Zemsta jest dość skomplikowana bo oprócz porwania dziewczyny Danny’ego (Ashley Scott) zakłada wplątanie go w 12-rundową grę. Każda z rund oznacza wybuchy, ryk samochodowych silników i ogólną demolkę. Jeśli Danny przetrwa grę być może odzyska dziewczynę.

Scenariusz to popłuczyny po Speed i trzeciej części Szklanej pułapki. Nie sądzę żeby włodarze z WWE zwracali szczególną uwagę na logikę i prawdopodobieństwo wydarzeń. W końcu organizują oni gale wrestingu. Wydaje się, że film miał uratować reżyser Renny Harlin, jednak od czasów Na krawędzi upłynęło sporo czasu i ten upływ jest bardzo widoczny. W zasadzie nie można się czepiać 12 rund, bo film w uczciwy sposób nie pretenduje do czegoś, czym nie jest. Można natomiast skrytykować pewne rozwiązania techniczne, na przykład rozbujane ujęcia kręcone “z ręki”. Film wygląda tak jakby ktoś zgubił wszystkie statywy. W konsekwencji tytułowe 12 rund to czas jaki musi przeżyć widz bez bólu głowy.

Źódło: http://www.cinematical.pl/2009/05/28/12-rund-recenzja/

 
icon for podpress  YouTube: Play Now | Play in Popup | Download
Zobacz nowa wersje
Brak komentarzy »

Nikt tego jeszcze nie skomentował.

Kanał RSS dla tego wpisu. TrackBack URL

Dodaj komentarz