Przenicowany Świat (Rosja, 2008-2009)
Fiodor Bondarczuk wziął się za rogi z powieścią science-fiction poprzedniej epoki - Przenicowany Świat autorstwa Strugackich. Książka u mnie leży, aby w wolnej chwili przypomnieć sobie literacki pierwowzór. Więc teraz będzie o filmie samym w sobie a nie o wierności adaptacji. A raczej o filmach – bo z rocznym odstępem czasu Bondarczuk zrobił „dwa odcinki” - które łączą się w całość.
I jaki ten film. Początek zniechęca, autentycznie można poczuć się tak, jakby reżyser mówił – idźcie sobie i nie oglądajcie. Nieszczęśliwie scena zaczyna się katastrofą kosmiczną i lądowaniem awaryjnym na jakiejś planecie. Scena totalnie beznadziejna gdy ma się w pamięci obraz jaki widzieliśmy w Pitch Black. Tam katastrofa, lądowanie to moim zdaniem majstersztyk. Scena otwierająca a jednocześnie windująca napięcie do górnych granic. Tutaj „lądowanie” wygląda nie dość że komicznie to jeszcze razi sztucznością efektów z zamierzchłej epoki kina łupanego plastikowymi modelami na żyłkach. No i ten wiecznie uśmiechnięty nie powiem kto ;)
Potem zaczyna robić się ciekawiej. Wprowadzani jesteśmy w zawikłaną, wielowątkową historię, starszą niż kino, starą jak świat. I o dziwo zaczyna się robić dużo lepiej. Pomijając uśmiechniętego nie powiem kogo ;) jest dobrze. A on, główny bohater, może jest taki „odstający” od reszty, żeby pokazać jaki to on nie z tego świata. Z czasem dopasowuje się, wtapia w tło coraz bardziej, i podobnie jak inni przechodzi wewnętrzną przemianę.
Przenicowany Świat to nie jest jakieś wybitne kino SF. A jednocześnie jest to dobra produkcja. Czasem jest śmiesznie. Nie jest nigdy strasznie. Przygodowe kino bez głupich gagów, z przesłaniem odnośnie totalitaryzmu, ale i z dobrze ukrytymi (przed widzem) refleksjami. Rosjanie jednak znów mnie zadziwiają swoimi wizjami, swoją plastyką świata, a głównie odwagą, że mimo braków w tym i owym rzucają się na byka i robią takie kino. Mimo, że wiele (oj wiele!) rzeczy w filmie od strony wizualnej, aktorskiej, scenografii, dźwięku – ogólnie od strony technicznej można by zrobić lepiej, to nie jest tak źle. Dzięki temu, że widz skupia się na historii może wybaczyć pewne niedociągnięcia.
Pytanie, czy widzowie z dobrą znajomością literackiego pierwowzoru tak zrobią? Nie wiem jeszcze. Muszę odświeżyć powieść.
A sam film oceniam na 6/10. Kto nie jest fanem SF niech odejmie 2 punkty…
Nikt tego jeszcze nie skomentował.
Kanał RSS dla tego wpisu. TrackBack URL
Dodaj komentarz