Sunshine / W stronę słońca
Sunshine (W stronę słońca) to film science fiction taki, jakie lobię. Przeważa w nim klimat. Nie znajdziecie tutaj obcych, machania świetlnym czymś-tam lub strzelania z laserowego czegoś-tam. Nie znajdziecie tutaj wartkiej akcji i upchniętymi na siłę dialogami czy gagami w sytuacjach krytycznych. To film o ludziach i ich zmaganiach z kosmosem. To wędrówka ku gasnącej życiodajnej gwieździe i wędrówka wgłąb ludzkiej psychiki. Wręcz nostalgiczny obraz i opowieść o tym, w którym miejscu kosmosu jesteśmy. I choć film kończy się optymistycznie, niesie nadzieję dla ludzkości i rozgrzewa serca. To zanim do tego dojdzie musicie przebrnąć zarówno przez absolutne zero próżni kosmosu jak i niewyobrażalny żar promieni słonecznych.
Sunshine to film, który mogę oglądać wiele razy. I za każdym razem sprawia mi wielką przyjemność. Podobnie jak Solaris (w którym wyjątkowo polubiłem Clooneya), podobnie jak The Moon z bazą “jednego wiecznego klona”. W stronę słońca to opowieść o pionierach wypełniających misję. O ciężarze jaki ciąży im w drodze ku najbliższej gwieździe. O ludzkich słabościach, zmaganiach, błędach i ich konsekwencjach. Aż wreszcie o fascynacji natura, kosmosem, Słońcem. Kilku astronautów, specjalistów z różnych dziedzin, odpowiedzialnych za rożne aspekty misji musi pokonać nieznane, a co za tym idzie swoje leki i stawić czoła temu, co nieznane. Niepojęte. Poprzednia misja zawiodła. Czy tym razem się uda? Dlaczego tamci nie wykonali zadania? Co stanęło na przeszkodzie. Czy i u nas to się dzieje?
W Sunshine nawet dramatyczne momenty są rozwlekłe. A co za tym idzie - nawet bardziej przerażające. Drobny błąd niesie konsekwencje. Zapomnisz o jednej rzeczy a może zginąć człowiek. Nie potrafisz skupić się - a mogą zginąć wszyscy. Albo przetrwają, pod warunkiem, że kilka osób nie będzie żyło. Wtedy reszcie wystarczy tlenu, pożywienia i być może woli przetrwania.
W stronę słońca to można powiedzieć klasyczne kino fantastyczne w stylu prawdziwej fantastyki naukowej, które w centrum wydarzeń stawia człowieka a nie efekty specjalne. Koncentruje się na jednostce zmagającej się z nietypową sytuacją, obarczonej niesamowita odpowiedzialnością, odciętej od reszty ludzkości. Ciężar podejmowanych decyzji na mostku, wybory moralne - to istota człowieczeństwa. Ukryte między wierszami rozważania dodają temu obrazowi głębi. I być może dlatego film można oglądać raz za razem, rozkoszując się każdym najmniejszym detalem.
Ocena 10/10 (dla przeciwników SF - 7/10)
Nikt tego jeszcze nie skomentował.
Kanał RSS dla tego wpisu. TrackBack URL
Dodaj komentarz