Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki (2008)

27/06/2008 By: Truposz Kategoria: 09/10, Akcja, Film, Kino, Kultowy, Przygodowy

Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki (2008)Obejrzałem. Ale zanim obejrzałem zmagałem się niemiłosiernie. Wychodziłem na film już wiele razy. Tyle razy wracałem ze swojej drogi do kina. Bo jak tak bez wahania pójść na kontynuację po latach? Indy się postarzał o lata. Ja się postarzałem tyle samo. Tyle, że tutaj zmiana wieku to i zmiana postrzegania świata. To już wyrobiony przez lata gust, obejrzane tony filmów. Koniec z dziecięcą perspektywą żaby, z której widziałem pierwsze przygody młodego wtedy archeologa. Ba, ojciec Indiany wtedy też był młody. I jak tu bez emocji podejść do nowego filmu Spielberga. To tak jakby wyjąć i odgrzebać ulubionego misia gdzieś ze skrzyni w piwnicy czy na strychu. Przecież dla dorosłego człowieka taki miś to będzie tylko poszarpana zabawka, ubrudzona. A wspomnienie jest inne – że był to największy przyjaciel, obrońca przed niejednym boogie manem czy innymi strachami czającymi się w ciemnych zakątkach.

Zmagałem się więc niczym bóg starożytny czy filozof (czyli ten śmieszny koles co nie pasa owiec, nie ścina żelastwem głów by zabrać komuś ser, oliwę i rakiję). Aż do teraz.

Spielbergowi brawa! Spielberg obudził mumię i sprawił, że (prawie) było jak dawniej. To prawie wynika zaś z postarzenia się widza. Pisze tutaj op widzu, który dzieckiem był jak w kinach pokazywali pierwsze filmy z przygodami archeologa. Swoją droga ciekawe jest, jak obecny młody widz patrzy na część czwartą. Przecież nie ma odniesienia, wiec nie ma ciężaru kultowości. Wychowany na współczesnym kinie popularnym, może widział w TV czy na DVD to, czym rodzice lub „ci starzy” się zachwycają. Zostawmy ten temat – może ktoś z nastolatków napisze w swoje zdanie w komentarzach. Z punktu widzenie tetryka – Spielbergowi brawa!

Pisałem prawie, bo dwie rzeczy mi się niezbyt podobały w filmie. Pierwsza, dość komiczna, i być może większości widzów nawet to nie zaświtało w głowach. Ale nasz staruszek-archeolog zwłaszcza na początku filmu fika fikołki jak 20-letni młodzik. To aż nie przystoi. Nawet Bruce Willis w Szklanej Pułapce 4 grał podstarzałego, ale nie do końca sprawnego tak jak kiedyś twardziela. Był twardzielem niejako z rozpędu, ale też i skostniałym. A tutaj Harrison Ford fika, skacze, dokonuje wręcz cudów fizycznych. No chyba, że tak wygląda wesołe życie staruszka. No ale to w sumie drobiazg. W umowności całego filmu możemy przyjąć, że Indiana nie jest taki stary, na jakiego wygląda. Że jako wykładowca na pół etatu utrzymał dzięki chodzeniu po grobowcach długowieczność a przynajmniej dobre zdrowie. Niech będzie. Tym bardziej, że potem Indy się troszkę uspokaja i przestaje fikać aż takie koziołki.

Druga rzecz to fabuła a raczej wplecenie w nią tematyki kosmicznej i przybyszów z obcych planet. Z jednej strony skłon ku Daenikenowi, ale znacznie uproszczony na potrzeby tego kina familijnego. Z drugiej mistycyzm na krawędzi Archiwum X. Trochę się bałem, że zaraz skądś wyjdą ówcześni Scully i Mulder. Albo nawet ci współcześni przeniesieni z jakiegoś swojego odcinka. No ale – dzięki bogu – nie wyszli.

Spielberg doskonale operuje symbolami współczesnej historii i narosłej wokół niej otoczki popkulturowej i tworzy wielki film z rozmachem. Wielki bo spełnia moje oczekiwania i nie rozczarowuje po latach. Skrzy humorem i świstakami. A zamiast lodówki mogła być rzeź jak w Wzgórza Mają Oczy. Kto obejrzy Indianę być może będzie wiedział o czym mówię. Z rozmachem, bo mamy szybką widowiskową akcję, zmieniającą się scenerię i wtopione w tło wyśmienicie efekty i znajomą nową muzykę Williamsa – stara dobra ekipa. A finałowa scena zapiera dech w piersiach tak jak kiedyś spotkanie z reflektorami wyłaniającego się zza wzgórza potężnego statku obcych. Spielberg ociera się z nowym Indianą o coś więcej niż przygodę w dżungli i mity. Wyciąga rękę ku fantastyce i summa summarum robi to wyśmienicie. Bo nie każdemu taki mariaż mógłby się udać. Ba! Jestem pewien, że mało komu by się to udało!

Chylę więc czoła. Mimo, że czekaliśmy tak długo, warto było. Choć może trochę szkoda, że nie jest to siódmy Indiana w tym miejscu, zamiast czwartego. Za to piąty chyba już się będzie kręcił niebawem. Mam takie przeczucie, że ten „odcinek” jest swego rodzaju łącznikiem między przeszłością a tym co dopiero nadejdzie. Bo dla archeologów ciągle jest na naszej Ziemi dużo pracy.

Czas zacząć obstawiać kolejny rejon naszego globu na przygody juniora…

***

Tytuł oryginalny: Indiana Jones and the Kingdom of the Crystal Skull

Reżyseria: Steven Spielberg
Obsada: Harrison Ford, Cate Blanchett, Ray Winstone, Shia LaBeouf, Karen Allen

Czas trwania: 123 min.
Produkcja: USA 2008

Zobacz nowa wersje
1 Komentarz »
  1. Hmmm Spielbergowi można wiele rzeczy zarzucić np. infantylizm ale pewnej umiejętności zabawy z widzem i wciągnięcia go w jego świat na pewno nie. Jeżeli ktoś kiedyś załapał bakcyla odnośnie Gwiezdnych Wojen czy właśnie Indy’ego to to już w nim tkwi. Wiadomo, że nie podchodzi do tego z tymi samymi wypiekami co przedtem ale jest w tym jakiś czar do którego wracamy z przyjemnością. Dlatego muszę też zobaczyć najnowszego Indiane.

    Komentarz od NW — 30/06/2008 @ 20:33

Kanał RSS dla tego wpisu. TrackBack URL

Dodaj komentarz