Dante 01 (2007, Francja)

10/03/2010 By: Truposz Kategoria: 07/10, DVD, Fantastyka, Kino europejskie, Thriller

dante01-sf-dvd-2010.jpgFilmów SF na ekranach jak na lekarstwo. Więc dla fana fantastyki niemal każdy film to rarytas. Zwłaszcza gdy nie zapowiada się jako efekciarski film gdzie tylko biegają i strzelają a fabuła goni w piętkę. A gdy jeszcze reżyserem jest jeden z twórców Delicatessen oraz Miasta Zaginionych Dzieci - to znak, że warto się przyjrzeć.

Zapowiadany jako thriller Dante 01 nie przeraża. Nie przeraża jak typowy thriller. Ja dopatrzyłem się w tym obrazie groteski przesyconej aż zanadto symboliką. Gdy już widz ogarnie, że obraz i przekaz nie jest dosłowny - jest lepiej. W tej niedosłowności bowiem budzą się różne refleksje i przemyślenia. I może dlatego warto obejrzeć ten film.

Jako fan SF daję 7/10. Pozostali mogą odjąć dwa punkty…

INNI O FILMIE

stopklatka.pl, Paweł Woszczyna — Banalny film akcji w realiach science fiction, rażące nachalną symboliką kino starające się być czymś więcej niż tak naprawdę jest, a może jednak obraz ocierający się o znacznie wyższe standardy za sprawą licznych furtek interpretacyjnych, które pozwalają doszukiwać się wielu, mniej lub bardziej, ukrytych znaczeń?

Zaczynając jednak od tej najbardziej oczywistej, dosłownej wymowy należy powiedzieć, że “Dante 01″ to po prostu przeciętny film SF, który stara się wykorzystać klasyczną dantejską wizję piekła do pewnego uatrakcyjnienia wyświechtanego schematu osaczenia na stacji kosmicznej. Stacji będącej tutaj więzieniem dla skazańców ze zdiagnozowanymi chorobami psychicznymi. Wszyscy z nich dobrowolnie zgodzili się na pobyt w tym nietypowym miejscu odosobnienia, tym samym podpisując zgodę na bycie królikiem doświadczalnym w kolejnych badaniach przeprowadzanych przez koncern farmaceutyczny. Dość spokojny los więźniów zostaje zakłócony wraz z przybyciem nowego skazańca oraz przedstawicielki koncernu, która ma zamiar przetestować na nich nowe leki. Sprawy zaczynają wymykać się spod kontroli.

W tej dosłownej wymowie film nie zaskakuje nas niczym nowym. Ile to już bowiem razy widzieliśmy bunty więźniów, walki na stacji kosmicznej i tego typu rzeczy. Rażą przy tym pewne niedociągnięcia fabularne i błędy logiczne. Dla przykładu kilka dość ciekawych wątków zostaje w pewnych momentach dość brutalnie przeciętych czy wręcz pominiętych, a widz nie ma szans na poznanie pełni historii. Z kolei największy błąd logiczny możemy zaobserwować w samym zakończeniu. Czy scenarzyści naprawdę sądzą, że architekci projektujący takie stacje kosmiczne mogliby być niefrasobliwi do tego stopnia, by ulokować luk z wyjściem awaryjnym w strefie więziennej i zalać go wodą, która w trakcie awarii systemu chłodzenia rozgrzeje się do piekielnie wysokiej temperatury?

Na szczęście o wiele ciekawiej robi się w momencie, gdy przestaniemy odbierać wszystkie wydarzenia obserwowane na ekranie dosłownie, a postaramy się je potraktować w nieco umowny sposób, a na film spojrzeć jako na interpretacyjną całość, nie czepiając się poszczególnych niedociągnięć. Wtedy okaże się, że ta produkcja jest w stanie zaoferować przynajmniej kilka ciekawych tropów interpretacyjnym. Pierwszym może być kwesta ludzkiej moralności i etycznych problemów przeprowadzania eksperymentalnych badań. Autorzy dość bezkompromisowo sugerują, jak daleko może posunąć się korporacja byle tylko osiągnąć zamierzony cel. Drugim tropem jest swobodne przeniesienie “Boskiej komedii” Dantego do futurystycznej przyszłości i wymieszanie tego z religijną symboliką - niestety zbyt nachalną, by ostateczny efekt mógł być w pełni przekonujący i zadowalający. W każdym razie odczytując film na tej płaszczyźnie otrzymamy historię poświęconą ludzkiej ułomności i pławieniu się w grzechu, co doprowadzić może do anihilacji ludzkości oraz wyniszczenia ekologicznego Ziemi. Niestety, zamiłowanie do religijnej symboliki oraz nachalnego, nieco łopatologicznego snucia wizji o kolejnym przyjściu Jezusa na świat, a także o tym, że człowiek nie jest li tylko efektem ewolucji wywołują chwilami uśmiech politowania. Za bardzo pachnie to próbą naiwnego pocieszenia i sugestią, że zawsze można szukać ratunku w religii. Nie przekonuje, ale mimo wszystko wpływa na korzyść filmu.

“Dante 01″ może mieć problemy z trafieniem do szerokiego grona odbiorców. Z jednej strony jest to bowiem zbyt ambitny tytuł dla miłośników nieskomplikowanego, futurystycznego kina akcji, z drugiej strony jest obrazem zbyt płytkim, by przekonać do siebie miłośników ambitnego, francuskiego kina. Można mu dać jednak szansę i pobawić się w szukanie jeszcze innych - nie zasugerowanych dotychczas - tropów interpretacyjnych.

Źródło:
http://www.stopklatka.pl/dvd/recenzja.asp?wi=63659

Zobacz nowa wersje
Brak komentarzy »

Nikt tego jeszcze nie skomentował.

Kanał RSS dla tego wpisu. TrackBack URL

Dodaj komentarz