Robin Hood (2010, USA)
Robin Hood Ridleya Scotta to można powiedzieć prequel do tych przygód Robina, które znamy. Poznajemy tutaj historię łucznika, uczestnika wyprawy na Jerozolimę z wojskami Króla Anglii zwanego Lwim Sercem. I taka pierwsza moja refleksja – czy biorąc pod uwagę to, że Ridley nakręcił prequel, to czy naturalną koleją rzeczy (taka maniera w kinach ostatnio) doczekamy się części kolejnej, już o Robinie – Zbójniku.
Sam film o Robinie jest zrobiony sprawnie – w końcu to wielka produkcja, tutaj nie może być żadnej pomyłki. Scenariusz jest dość spójny, z tym co już znamy – z późniejszymi losami i przygodami Robina. Jednak sam film niczym nie zaskakuje ani nie wywołuje emocji. Ale czy ostatnio jakiś film Ridleya był ponadprzeciętny? Jakoś nie potrafię sobie przypomnieć.Robin Hooda w tej formie mógł właściwie nakręcić ktokolwiek sprawny, z dobrym scenariuszem i całym hollywoodzkim zapleczem to nie byłaby wielka sztuka. Nie potrzeba do tego znanego nazwiska. Można wręcz powiedzieć, czy przy cukierkowym Avatarze Camerona, Robin Hood wygląda chudo. Cameron przynajmniej się starał zrobić coś innego i inaczej.Więc oceny wysokiej nie będzie…Ocena 5/10
Nikt tego jeszcze nie skomentował.
Kanał RSS dla tego wpisu. TrackBack URL
Dodaj komentarz