Czwarty Stopień (Fourth Kind, 2009)

01/05/2010 By: Truposz Kategoria: 07/10, Fantastyka, Horror, Thriller

fourth-kind-milla-jovovich.jpgMilla Jovovich jest zdecydowanie lepsza, gdy jest twarda, gibka i mordercza. W roli pani psycholog ścigającej(?) kosmitów w paradokumencie(?) o uprowadzeniach przez UFO wypada raczej kiepsko. Nie dla niej rola spokojnej kobiety w tych niespokojnych czasach. Nie wiem skąd taka potrzeba? W każdym bądź razie jej udział w tej dziwnej produkcji z pogranicza Science-Fiction i dokumentu nie przypadł mi do gustu.

Sam film to próba stworzenia przekonywującego thrillera o uprowadzeniach. Z jednej strony ma to być thriller. Z drugiej zaś dokument. Cały film przeplata się z autentycznymi nagraniami zrobionymi przez autentyczną panią psycholog. Oczywiście chodzi o “autentyzm”. Wygląda to trochę inaczej  niż “autentyczne” filmy typu REC czy Blair Witch Project. I bardzo dobrze. Bo jest w tym jakiś urok. Urok jak u wampira, choć to nie ta bajka…

Ale gdy spojrzeć na ten film inaczej, po prostu siąść późnym wieczorem, przy zgaszonych światłach, w ciszy, i oglądać. To można dostać dreszczy. Wręcz można uwierzyć, ze to wszystko wydarzyło się na prawdę. I że należy się bać, czy zaraz nie przylecą kosmici i nie uprowadzą wprost sprzed telewizora… Życie widza może zamienić się w horror.

Nie mogę się zdecydować, czy to złe czy dobre kino. Niewątpliwie specyficzne. Oryginalne.

Dla fanów science-fiction i kina dziwnego - ocena: 7/10

Inni o filmie:

W pierwszych ujęciach filmu obserwujemy Millę Jovovich, która w przeplatanych, ostrym jak brzytwa montażem scenach, opowiada o swoim filmowym alter ego, dr psychologii Abbey Tyler. Jednocześnie stara się przekonać o autentyczności przedstawionej historii, oraz że w filmie zostały użyte autentyczne materiały, nagrane właśnie przez panią psycholog. Muszę przyznać, że początkowy monolog głównej aktorki buduje ciekawy klimat, byłem więc gotowy podejść do filmu z otwartym umysłem i samemu przekonać się, jaką to, według zapowiedzi twórców, prawdziwą historię mają do pokazania.

Jednak w miarę rozwoju fabuły wychodzi na jaw, że w/w rzetelność można włożyć między bajki, a w filmie autentyczność jest tylko pozorowana. Mimo tego reżyser i zarazem autor scenariusza Olatunde Osunsanmi, wbrew swoim słowom “sami zdecydujecie, w co chcecie wierzyć”, w sposób dość nachalny stara się osobiście przekonać nas do przedstawionej historii. Dlaczego? Odpowiedź wydaje się prosta: to czysty chwyt marketingowy, w końcu pozorna autentyczność ekranizowanych wydarzeń to zachęta do obejrzenia filmu, co chociażby sprawdziło się w przypadku “Paranormal Activity” lub innych tego typu filmach.

Dalej: http://www.filmweb.pl/

Zobacz nowa wersje
Brak komentarzy »

Nikt tego jeszcze nie skomentował.

Kanał RSS dla tego wpisu. TrackBack URL

Dodaj komentarz