The Cabin in the Woods (Dom w głębi lasu, 2012)
Koleś na stacji paliw był evil!
U-wiel-biam-takie-hor-ro-ry!
Klasyka gatunku. Mistrzostwo powtórzeń. A jednak pomysł taki, że aż w głowie dymi. Więc co my tu mamy?
Typowo, początek, wyjazd vanem na kilka dni wakacji w odludne ustronne miejsce, gdzie nie działają komórki a na mapie GPS nie ma drogi dojazdu. Młodzi jadą odpocząć, zabawić się, wypić browarka. Kompania mieszana, tym razem nie ma tam kapitana szkolnej drużyny (nie szkodzi) ale jest w zastępstwie ktoś inny – mocno ujarany.
Od początku jest więc zabawnie.
A gdy zaczyna się robić groźnie – robi się jeszcze zabawniej!
Całość zapewni każdemu zwolennikowi klasycznych amerykańskich horrorów niesamowitą zabawę. Do tego pewna żonglerka umownymi strachami, monstrami i całym tym złem – dodaje smaku niesamowitego. A drugi plan (A może pierwszy, zależy jak patrzyć) – czyli ci, co sterują, robią zakłady i mają za nic życie i zdrowie naszych przerażonych bohaterów – perfekcyjnie błyskotliwy pomysł dla wyróżnienia się na plus z tłumu tego typu produkcji. Wręcz inteligentny pastisz pastiszu w wyniku czego powstaje coś unikalnego – a więc cennego dla kinomaniaka horrorolubcy.
A menażeria z efektem trochę przypominającym ten z Cube – robi wrażenie. A gdy już wszystko pójdzie nie tak i otworzy się puszka pandory – jest wyśmienicie.
Ocena: klasyczny horror z pomysłem 9/10, zaś ocena dla osób, które nie lubią horrorów: obejrzycie, ocenicie :p
Nikt tego jeszcze nie skomentował.
Kanał RSS dla tego wpisu. TrackBack URL
Dodaj komentarz