Hell (Niemcy, 2011)
Postapokaliptyczna klapa.
Niskobudżetowy film, którego wadą nie jest niski budżet. Bo wykorzystano go – patrząc po efekcie końcowym – całkiem dobrze jeśli chodzi o efekt (techniczny, wizualny). To co sprawia, że w moim uznaniu film jest klapą? Bo oglądałem „Drogę”. I gdyby nie powstał ów film (Droga) to Hell miałby szansę. Jakąś szansę. Większą niż obecnie. Bo niestety ten kolejny postapokaliptyczny film to po prostu wielki brak czegoś nowego. Jest po prostu kolejny. Nie da się nie porównywać i ustawić go na pozycji „ale to już było”. Film drogi – jadą, przemierzają niszczejący świat, walczą, przeżywają, docierają, zmagają się – po prostu film drogi. Kolejny i niczym szczególnym się nie wyrózniający.
Wizualnie fajnie. Film nadrabia pomysłem i prostotą. Aktorzy – są – i w miarę dobrze sprawdzają się w swoich rolach. Muzyka czasem jest, czasem nie ma. Więcej tam dźwięków wszelakich, zwłaszcza w mrocznych (ciemnych) kadrach.
Niestety film nie wzrusza, ani nie wywołuje większych emocji – co jest jego największą słabością. Nie daje też niczego nowego, o czym na początku pisałem. Ładnie wygląda i główny pomysł (scenerii spalanej słońcem Ziemi) całkiem dobrze oddany dzięki prześwietlonej sepii. Ale to za mało, żeby go wysoko ocenić. Bo nudzi.
Ocena: 4/10
Nikt tego jeszcze nie skomentował.
Kanał RSS dla tego wpisu. TrackBack URL
Dodaj komentarz