Igrzyska śmierci (The Hunger Games, 2012)
Zaskoczenie. Pozytywne.
Igrzyska śmierci – fabularnie zapowiadały się dość podobnie do wielu filmów, jakie już widzieliśmy. Ot, z jakiegoś powodu w świecie przyszłości, bogaci mają taką rozrywkę, że oglądają neo-igrzyska. Czyli wrzucają w śmiertelnego Big Brothera ludzi, którzy mają się tam zabijać ku radości widzów. Show must go on! Ileż to takich filmów było i ile wariantów scenariusza? Dość sporo. Dlatego niewielkie szanse dawałem The Hunger Games…
I tutaj zaskoczenie. Pozytywne.
Igrzyska śmierci zaczynają już od początku wciągać, interesować. Lekko komiksowa kanwa scenariusza sprawia, że wiemy, że to nie jest na serio. Film nie stara się przerodzić w emocjonujący dramat, zadający wzniosłe pytania o naturę rzeczy, nie moralizuje do przesady. Ot, twórcy postawili na to, że dostarczą widzom rozrywki w stylu klasycznego SF i udało im się to wyśmienicie!
Poznajemy powoli historię świata obecnego w filmie, osób, zarówno tych co będą musieli przetrwać, jak i tych co się będą przy umieraniu „gladiatorów” bawić. I chyba to ma kluczowe znaczenie, bo postacie są wprowadzane kolejno, mniej lub bardziej możemy się im przyjrzeć. Wyrobić sobie zdanie, kogo lubimy, kogo nie lubimy. I czy nam się podoba ta sytuacja. A będzie to mieć jakiś wpływ, gdy zacznie się już akcja.
Co ciekawe w tym filmie – nasi bohaterowie, choć będą walczyć ze sobą na śmierć i życie, w cichy sposób przekazują widzom informacje, że ich głównym i właściwym wrogiem nie są „inni gladiatorzy” a organizatorzy Igrzysk. Tyranii rządzący światem, w którym okrucieństwo jest rozrywką prominentów. Więcej o tym co myślą widzimy w czynach, a nie słowach. To ciekawy zabieg i zapewne jeden z elementów sukcesu filmu w moich oczach. Bo w przeciwieństwie do wielu innych filmów nie objaśnia widzowi wszystkiego dialogiem, często przeradzającym się w bełkot. Tutaj są niedopowiedzenia, czy raczej niewypowiedziane myśli. A jednak wiemy o co chodzi. Można wręcz powiedzieć, że prawdziwa akcja rozgrywa się w milczeniu. Krzyki są tylko na pokaz. Słowa są zaś uzupełnieniem.
Niesamowite, jak podobał mi się ten film.
Ocena: 10/10 (tak! W kategorii Fantastyka oczywiście)
Nikt tego jeszcze nie skomentował.
Kanał RSS dla tego wpisu. TrackBack URL
Dodaj komentarz