Teksas pola śmierci (Texas Killing Fields, 2011)
Makabryczny thriller sensacyjny z nie taką małą odrobiną dramatu.
To co mi się podobało w tym filmie, to sposób prowadzenia narracji. Doskonale udaje nam się poznać śledczych oraz to, jak zmagają się z przeciwnikiem - seryjnym mordercą. Doskonale ich poznajemy - więc nie są papierowymi postaciami ganiającymi ze spluwami po okolicy. Przy okazji mamy możliwość oglądać amerykańska prowincję, jakże inna od tego, co w filmach koncentrujących się na życiu w wielkich metropoliach widać. To brutalny świat prowincji. A film zainspirowany został prawdziwymi wydarzeniami i prawdziwymi polami śmierci w Teksasie.
Całości dopełnia doskonały klimat lat 70-tych. Choć ostatecznie można by powiedzieć, że ten film to taki obecny CSI tylko dawniej. Mniej rozterek, więcej akcji. Choć „więcej” ma tutaj całkiem inne znaczenie niż w przypadku CSI.

Anatomia Strachu (Trespass, 2011)
Film o tym, jak mając gwiazdorską obsadę zrobić marny film.
Motyw kradzieży diamentów w kinie sensacyjnym jest eksploatowany raz za razem. Miało być więc inaczej – i było. Jednak w zapowiedzi było też, że miał być thriller i dramat. A jest sobie takie coś, co nie bardzo wiadomo jak potraktować. Śmiać się, czy płakać?
W filmie zabrakło „tego czegoś” co sprawia, że film ogląda się dobrze i/lub zapamiętuje na dłużej. Wszystko pozostałe jest. Czyli – produkcja solidna, tak jak się robi filmy, z gwiazdami nawet, ale berz tego ulotnego czegoś. Szkoda czasu.

Miasto Złodziei (The Town, USA 2011)
Miasto Złodziei (The Town) to kolejny film o dobrych-złych kryminalistach, którzy rabują ale nie mordują.
Realizacja filmu i scenariusz stoi na wysokim poziomie. Ale to trochę za mało, żeby film mnie zachwycił. Ot takie sobie kino sensacyjne, trochę thriller, trochę (ale bardzo mało) psychologiczny.
Głównie jednak chodzi o skok na kasę. Opowieść więc kreci się wokół tego jednego. Jak szybko i skutecznie wzbogacić się, aby rozpocząć normalne życie. A w tym wszystkim trochę komplikacji wynikających z odstępstwa od planu oraz różnic w ocenie sytuacji wśród zespołu…
I w sumie to tyle co można o filmie napisać. Ogląda się szybko. Relaksuje. A potem równie szybko ulatuje z pamięci.

Tożsamość (Unknown, USA 2011)
Film obejrzałem. Ale jakoś nie miałem natchnienia opisywać. Właściwie powinienem od razu ostrzegać, przestrzegać, odradzać, ratując Was przed szmirowatym kinem. Jednak myślałem, że to moje uprzedzenie wobec Neesona, którego raz trawię raz nie trawię w filmach. JEdnak dzięki temu, że znalazłem podobną krytykę i podobne do moich przemyśleń - robię tutaj krótki swój wstęp i pozwalam sobie zacytować w całości znalezione fragmenty…
INNI O FILMIE:
Dwa zdania na temat tej rozpaczy. Uwaga - SPOILERY jak ruskie czołgi!
Do filmu podszedłem z dość dobrym nastawieniem, które się utrzymało przez jakiś czas. W końcu - realizacja całkiem dobra, Neesona lubię i grał na poziomie, zaczęło się w miarę obiecująco. Nastrój stopniowo się obniżał, gdy zorientowałem się, że scenariusz pikuje i nie ma szans na satysfakcjonujące domknięcie historii. Scenariusz… minutę po zakończeniu projekcji zapytałem sam siebie: jak można było spłodzić tak kretyńską historię z tak oczywistymi dziurami? Jakim cudem ten scenariusz został zrealizowany w takiej formie? Dlaczego Neeson się zgodził wziąć w tym udział? Czy ludzie nie myślą?

Przychodze z deszczem (2008)
Hongkong. Mafia. Detektyw z przeszłością. Zaginiony syn miliardera.
Czego spodziewalibyście się po takiej mieszance? Wybuchowego azjatyckiego kina akcji z domieszką sensacji. Czegoś lekkiego na pochmurne popołudnie. Filmu, który pozwoliłby na lekkostrawną rozrywkę i chwile potem już wyleciał z pamięci.
Błąd. I zaskoczenie. Całkowite. Przychodzę z deszczem to bez wątpienia jeden z tych filmów, które ciężko się ogląda. Ciężko dlatego, że z każdym obrazem widz czuje ostre kłucie. Czuje jak film kawałek po kawałku zapisuje się w mózgu. Aby pozostać tam na lata. Może dekady. Aby nigdy nie ulecieć z pamięci. Pełna smutku i brutalna jednocześnie historia noir.
Dramat wielu osób. Choć dla każdej dramatem jest co innego. Czy lekko zarysowany dramat miliardera, który opętany paranoją strachu przed śmiercią syna oglądał tylko za pośrednictwem telekonferencji. Jego syna szukającego swojego miejsca na świecie, czyniącego dobro i cierpiącego za swoje(?) winy.
